Makijaż naturalny to żadna ściema. Może jeszcze nie jest o nim tak głośno, ale coraz więcej produktów, nawet tych drogeryjnych, zaczyna wprowadzać w składy naturalne “dodatki”. Dzisiaj opowiem Ci o jednej z marek, którą miałam okazję testować i popróbować. Co z tego wynikło? Czy będzie miłość? Przeanalizujmy to
Szczerze?
Jeden produkt okazał się genialny, drugi to totalne rozczarowanie. Jak sami widzicie, ta sama marka niekoniecznie musi być z góry fantastyczna lub beznadziejna. Jeden kosmetyk wyjdzie bardzo fajnie, drugi może okazać się zupełnie nie dla nas.
Krótko o marce Benecos
Przede wszystkim wyróżnią ją to, że wszystkie kosmetyki są bez syntetycznych barwników, środków zapachowych, konserwantów, silikonów czy też składników bazujących na oleju mineralnym. Produkty opatrzone są niemieckim certyfikatem BDIH (w skrócie: składniki, które trafiają do takich kosmetyków, pochodzą z kontrolowanych upraw ekologicznych, a taki certyfikat świadczy o tym, że ktoś sprawuje pieczę nad produkcją i sprawdza, czy wszystkie restrykcyjne wymogi są spełnione).
Ciekawostka
Wiecie jak powstała nazwa marki Benecos? To zlepek dwóch łacińskich słów: bene (dobry), cos (kosmetyk). Fajnie, prawda? Tak jak wiele naturalnych kosmetyków firma nie stawiała na głośne reklamy w Internecie. Dobre kosmetyki obronią się bez reklamy.
A może by tak do rzeczy?
i w końcu pokazać Wam kosmetyki, które posiadam? Jak najbardziej, już Wam pokazuję co i jak.
Do tej pory kupiłam dwa produkty tej marki i powiem Wam szczerze, że mam ogromy dylemat na kolejne zakupy. Dlaczego? Nie wiem, czy akurat trafię na coś dobrego.
Może zacznę od tego, że zakupiłam transparentny puder w kompakcie oraz korektor do twarzy tej marki.
Puder w kompakcie Benecos
Zachwycił mnie. Jest idealny do torebki, na imprezy, do pracy, na wyjście i wszelkie inne poprawki, które wykonuje poza domem. Fajnie matuje, nie bieli, jest bardzo wydajny i ładnie prezentuje się na skórze. Jest kompaktowy, co zdecydowanie jest jednym z jego większych atutów. Zmieści się nawet do malutkiej torebeczki i z pewnością sprawdziłby się np na wesele. Zabieram go ze sobą wszędzie.
Korektor do twarzy
Kicha, kich i jeszcze raz kicha. Totalna. Użyłam go jeden jedyny raz i koniec. Przede wszystkim bardzo brzydko zbiera się w zakamarkach skóry, najjaśniejszy kolor jest zdecydowanie za ciemny, a cała jego konsystencja jest bardzo ciężka do rozprowadzenia. Kolor korektora jest bardzo nienaturalny, przesadzony i przypomina mi trochę marchewkę rozprowadzoną na twarzy (dosłownie). Jego konsystencja jest tak zbita i gęsta, że korektor z wielkim trudem udaje się rozprowadzić na skórze. Po roztarciu “na siłę” otrzymujemy wielką smugę. Ląduje w koszu.
Podsumowując: najlepiej przekonać się na własnej skórze. Warto sprawdzać i szukać produktów, które będą odpowiadać naszym potrzebom. Tak czy siak testowanie kosmetyków to dla mnie ogromna frajda. Jest jeszcze większa, gdy mogę się podzielić ciekawymi produktami razem z Wami. Do miłego!
Znacie markę Benecos? Zwracacie uwagę na kosmetyki, którymi się malujecie?
Leave a Reply